Zima w pełnej krasie. Wioska śpi... A ja wieczorami odkurzam obrazy wiosenne , letnie, jesienne. Przekopując setki plików ze zdjęciami z radością odkryłam kilka zdjęć sprzed kilku lat. Sądziłam, że dawna awaria komputera zeżarła wszystkie zdjęcia! A tu niespodzianka!:) Z sentymentem przypominam metamorfozę mojej małej chatki. Mojego miejsca rehabilitacji fizycznej i umysłowej. Mojego lekarza od różowych tabletek na uspokojenie!
Przed chatką
tak było
tak jest
W chatce
tak było
tu drabina
a tu schody
salonik
tak było
tak jest
druga strona saloniku
tak było
tak jest
za ceglaną ścianką miejsce "zadumy" :)))
a tu fragment mini kuchenki już po
a na górce moje miejsce odpoczynku
przed
po
Miło przypomnieć sobie radość z planowania, z widoku zmieniającego się z każdym tygodniem. I cudownie mieć tą świadomość, że mam teraz swoje niebo, swoją ziemię!!! Ile radości daje sadzenie, pielęgnowanie, zagospodarowywanie płachetka ziemi. I czekanie na wiosenne tulipany posadzone jesienią....
Pozdrawiam! S.
Przyjemnie teraz porównywać, a ile pracy włożonej, to my tylko wiemy; na pewno wnętrze chatki pachnie drewnem; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak Mario, pachnie drewnem.Jest jasno i zimnooo teraz:). Szybko z przytupem robimy przegląd i biegniemy do rodziców pogrzać się przy kuchennym piecu!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te metamorfozy, nieustanny proces tworzenia.
OdpowiedzUsuńNo i pięknie, a ile pracy włożonej w dzieło to tylko Wy wiecie:)
Pozdrawiam