No to ją ma.... z mrozem, śniegiem i co najważniejsze ze słońcem :)! Tydzień ferii już za mną , a dopiero mogłam wybrać się do mojej wioski. Droga do wioski dobra, czarna i bez lodu. Jechało się świetnie, lecz w samej wiosce... ups! Nasza dróżka zawiana, zawalona śniegiem, więc w tył zwrot i auto zostało u sąsiadów, a my nóżkami z torbami pieszkom! W torbach trochę żarcia dla nas i naszej Koci wioskowej. Kocia powitała nas okrzykami radości niesamowitej! Piskom i krzykom nie było końca ! W domu ziąb...brrr. Szybko polanka do pieca i ogień za chwil parę już radośnie do nas mrugał. Posiedzieliśmy sobie niedzielnie przy ciepłym piecu kilka godzin. Ja polatałam po śniegu jak dziecko. Pogoda dzisiaj była piękna, słoneczna. Na słońcu pomimo czternastu stopni mrozu było ciepło, cieplej niż w domu! Śnieg pięknie się skrzył. Zapowiadają u nas mrozy prawie trzydzieści stopni, oj będzie zimno, oj będzie. Lecz nic to, przeżyjemy. Dzień już dłuższy, luty kłania się w pas, później marzec i witaj wiosko :)!
Firanka haftowana mrozem
Nasza wioskowa Kocia w zimowym ubranku
W oddali jezioro zasłane śniegiem
Czapa na głowie i mróz nie straszny ;)
Czas się żegnać... do następnego razu...
Z pozdrowieniami S.