poniedziałek, 5 grudnia 2011

Mocno spóźniona...

Już grudzień, święta za pasem... a ja dopiero dyniowo...Czas przecieka mi przez palce, problemy u mnie się nawarstwiły i nie było głowy do pisania, do czytania... ech... samo życie!!! Nie miałam nawet czasu do wioski mojej pojechać :(.Pogoda obrzydliwa, ciemno , zimno fuuujj! A wczoraj u mnie dopiero było!!! Burza w grudniu !!! Waliło błyskało!!! Szok! czy ktoś widział, czy ktoś pamięta takie anomalie??? W piątek jednak mimo pogody obrzydliwej jadę na wioskę. Wygrzać kości przy kominku, pooddychać powietrzem wolnym od miejskich smrodów. Chciałabym już by pani natura pobieliła trochę świat. Czekam na mróz i śnieg skrzypiący pod butami , na sannę leśną !!!


Edek z Maksem zwiedzali wioskę
Ni mrozu, ni śniegu. Pogoda u nas 1 listopada była piękna.

Na koniec moje dynie. Z własnego ogrodu.
Pozdrawiam ciepło i do następnego napisania :))) S.

2 komentarze:

  1. Sunnivo, pamiętam takie święta pod koniec lat 80-tych, tuż przed Wigilią ulewa, grzmoty i błyskawice, potem dopiero zaczął sypać śnieg; zwolnij, odetchnij, to wszystko ułoży się powolutku, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram się zwalniać, odpoczywać. Cieszę się na nadchodzące święta. Uwielbiam te wszystkie świecidełka i przygotowania. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i w Nowy Rok wejdę bez złych bagaży starego roku. Pozdrawiam . S.

    OdpowiedzUsuń