Moja wioska, leżącana styku granic.Kiedyś miastem zwana, dziś wioseczką senną stoi...żyjemy na pograniczu religii i kultur. W ostatni weekend byłam w mojej ostoi , azylu. Upał nie dawał szans na prace wciągu dnia. Dopiero wieczorem kosiarka i dłonie zabrały się do pracy. Sobota minęła pracowicie!!! W niedzielę wybraliśmy się nad jezioro . Zabraliśmy ze sobą nasze najmłodsze "dziecko",które nie widziało nigdy wody w takiej ilości ;). Jezioro piękne, położne w lesie. I nietypowe;)... połowa nasza, połowa litewska :)! Piękno natury, cisza i spokój tego miejsca powala na kolana! Uwielbiam tam być !
Niebawem wybieram się w podróż... śladami przeszłości, dzieciństwa...z pożegnaniem od kogoś mi bardzo
bliskiego , kto nie zrobi tego już sam...
Pozdrawiam . S.